Królewska kuracja w Lądku-Zdroju

Lądeckie źródła od wieków przyciągały do siebie ludzi poszukujących uzdrowienia i wytchnienia. Wśród nich znalazło się wielu znakomitych osobistości, których obecność w uzdrowisku nadawała temu miejscu jeszcze większego znaczenia.

Jednym z najbardziej znamienitych gości zakładu zdrojowego w Lądku-Zdroju był król pruski Fryderyk II Wielki. W latach 1765-1766, po ciężkiej chorobie, przybył do uzdrowiska, aby poddać się kuracji. Przez niemal miesiąc, od 5 do 24 sierpnia 1765 roku, król korzystał z dobrodziejstw tutejszych wód, biorąc regularne kąpiele w wodzie ze źródła. Jego pobyt w Lądku-Zdroju był nie tylko wydarzeniem o znaczeniu politycznym, ale także dowodem na renomę, jaką cieszyło się wówczas uzdrowisko.

Fryderyk II Wielki – królewski gość

Jednym z najbardziej znamienitych gości zakładu zdrojowego w Lądku-Zdroju był król pruski Fryderyk II Wielki. W latach 1765-1766, po ciężkiej chorobie, przybył do uzdrowiska, aby poddać się kuracji. Przez niemal miesiąc, od 5 do 24 sierpnia 1765 roku, król korzystał z dobrodziejstw tutejszych wód, biorąc regularne kąpiele w wodzie ze źródła. Jego pobyt w Lądku-Zdroju był nie tylko wydarzeniem o znaczeniu politycznym, ale także dowodem na renomę, jaką cieszyło się wówczas uzdrowisko.

Inne znamienite postacie

Poza Fryderykiem II Wielkim, w Lądku-Zdroju gościło wiele innych wybitnych osobistości. Do najbardziej znanych należą:

  • Książę Antoni Henryk Radziwiłł: Słynny polityk i mecenas sztuki, który docenił lecznicze właściwości lądeckich wód.
  • John Quincy Adams: Szósty prezydent Stanów Zjednoczonych, który odwiedził Lądek-Zdrój w XIX wieku.
  • Oskar Kolberg: Wybitny etnograf i folklorysta, który podczas swoich podróży po Polsce zatrzymał się również w Lądku-Zdroju.
  • Iwan Turgieniew: Rosyjski pisarz, jeden z klasyków literatury światowej, który znalazł w Lądku-Zdroju inspirację do swojej twórczości.
  • Józef Cyrankiewicz, Władysław Gomułka i Lech Wałęsa: Wybitni politycy polscy, którzy korzystali z uroków uzdrowiska w okresie powojennym.

Dlaczego Lądek-Zdrój przyciągał tak wielu znakomitych gości?

Popularność Lądku-Zdroju wśród znanych osobistości wynikała z kilku czynników:

  • Lecznicze właściwości wód: Źródła w Lądku-Zdroju słynęły z leczniczych właściwości, które pomagały w wielu schorzeniach.
  • Piękna okolica: Malownicze położenie uzdrowiska, otoczonego górami i lasami, sprzyjało wypoczynkowi i regeneracji.
  • Prestiż: Lądek-Zdrój był uznawany za jedno z najznamienitszych uzdrowisk w Europie, co przyciągało tu arystokrację i bogatych obywateli.
  • Dyskrecja: Goście mogli liczyć na pełną dyskrecję, co było ważne dla wielu znanych osobistości.

Dziedzictwo historii

Obecność tak wielu wybitnych postaci w Lądku-Zdroju wpłynęła na historię i rozwój tego miejsca. Dziś możemy podziwiać zabytkowe budynki zdrojowe, które świadczą o bogatej przeszłości uzdrowiska. A legendy o królewskich kuracjach i spotkaniach z wybitnymi twórcami dodają temu miejscu jeszcze większego uroku.


Anegdota o Fryderyku II Wielkim w Lądku-Zdroju

Fryderyk II Wielki i kuracja wodna

Król pruski Fryderyk II, znany ze swego ostrego dowcipu i zamiłowania do filozofii, przybył do Lądku-Zdroju w poszukiwaniu ukojenia dla schorowanego ciała. Mimo królewskiego tytułu, w uzdrowisku pragnął anonimowości. Jednak jego sławę trudno było ukryć.

Pewnego dnia, spacerując po parku zdrojowym, król postanowił spróbować lokalnych specjałów. Usiadł przy stoliku w jednej z kawiarni i zamówił sobie szklankę wody mineralnej. Gdy kelner przyniósł zamówienie, Fryderyk wziął głęboki łyk i skrzywił się.

– Ta woda smakuje jak żelazo! – wykrzyknął, ku zdziwieniu innych gości.

Kelner, nieświadomy, kim jest jego klient, odpowiedział z prostotą:

– A co się dziwi, Wasza Królewska Mość? Przecież to woda żelazista!

Król, zadowolony z dowcipu kelnera, roześmiał się serdecznie. Od tej pory, za każdym razem, gdy zamawiał wodę mineralną, żartobliwie dodawał: „Jak zwykle, żelazo!”

Anegdota o Oskarze Kolbergu w Lądku-Zdroju

Kolberg i góralska muzyka

Oskar Kolberg, znany polski etnograf, podczas jednego ze swoich licznych zjazdów do Lądku-Zdroju, postanowił zgłębić muzyczne tradycje regionu. Zaintrygowany melodiami, które usłyszał od miejscowych górali, poprosił o naukę gry na jednym z ich instrumentów.

Z entuzjazmem zabrał się do nauki gry na fujare. Początkowo dźwięki wydobywające się z instrumentu bardziej przypominały kwakanie żaby niż melodyjną pieśń. Górale, obserwując z uśmiechem zmagania uczonego, postanowili mu pomóc.

Pewnego wieczoru, podczas zabawy w jednej z góralskich chat, Kolberg zaprezentował swoje umiejętności. Gdy skończył grać, rozległy się gromkie brawa. Jednak jeden z młodszych górali, chcąc żartobliwie podsumować występ uczonego, powiedział: "Pan profesor gra jak koza na skrzypcach, ale z takim zapałem, że aż przyjemnie posłuchać!"

Kolberg, słysząc komentarz, roześmiał się serdecznie. "To prawda, że jeszcze wiele przede mną, ale najważniejsze jest to, że staram się zrozumieć i docenić waszą muzykę" - odpowiedział skromnie.

Od tej pory, za każdym razem, gdy Kolberg wracał do Lądku-Zdroju, górale witali go żartobliwym pytaniem: "No i jak tam, panie profesorze, już pan gra jak prawdziwy góral?"

Anegdota o Johnie Quincy Adamsie w Lądku-Zdroju

Adams i tutejsze specjały

John Quincy Adams, przyszły prezydent Stanów Zjednoczonych, podczas swojego pobytu w Lądku-Zdroju słynął nie tylko z zainteresowania polityką, ale także z niezwykłej ciekawości świata. Podczas jednej z kolacji w lokalnej karczmie, postanowił spróbować tutejszych specjałów.

Kelner polecił mu danie, które było lokalną specjalnością, ale dla Amerykanina było dość egzotyczne – kluski śląskie z roladą. Adams, zawsze chętny do nowych doświadczeń, zgodził się z ciekawością. Gdy danie zostało podane, Adams zaczął je jeść z wyraźną przyjemnością. Jednak kiedy dotarł do rolady, spojrzał na kelnera z wyraźnym zdziwieniem.

– Przepraszam, ale co to za mięso? – zapytał, wskazując na farsz.

Kelner, uśmiechnąwszy się, odpowiedział: – To jest rolada, panie. Zrobiona z wołowiny i wieprzowiny.

Adams zastanowił się chwilę, a następnie zwrócił się do kelnera: – W Ameryce nie mamy takiego dania. To bardzo ciekawe połączenie smaków. Ale powiedz mi, czy to prawda, że tutejsze kluski są tak duże, że można na nich zatańczyć?

Kelner roześmiał się serdecznie. – To tylko miejscowa legenda, panie. Ale kluski są rzeczywiście duże i sycące.

Adams ponownie uśmiechnął się, kontynuując posiłek. Od tamtej pory, za każdym razem, gdy ktoś wspominał o kluskach śląskich, Adams wspominał swoją wizytę w Lądku-Zdroju i z uśmiechem opowiadał tę anegdotę.

Anegdota o Iwanie Turgieniewie w Lądku-Zdroju

Turgieniew i miejscowy dialekt

Iwan Turgieniew, rosyjski pisarz, znany ze swojej wrażliwości na piękno języka i natury, podczas pobytu w Lądku-Zdroju postanowił zgłębić nie tylko lecznicze właściwości tutejszych wód, ale także poznać lokalną kulturę. Zafascynowany bogactwem języka polskiego, a zwłaszcza jego dialektami, zaczął rozmawiać z miejscowymi mieszkańcami, starając się naśladować ich akcent.

Pewnego wieczoru, podczas rozmowy z grupą górali, Turgieniew postanowił zaprezentować swoje nowe umiejętności językowe. Zaczęło się niewinnie, od kilku prostych zwrotów, ale z każdym kolejnym zdaniem jego akcent stawał się coraz bardziej wyrazisty. Górale, słuchając z uśmiechem zmagań pisarza, postanowili mu pomóc.

Jeden z nich, starszy góral, po dłuższej chwili milczenia, zwrócił się do Turgieniewa: "Pan pisarz, to tak jak nasz góral, co chciał nauczyć się po francusku. Mówił: 'Parlez-vous français?' a wszyscy myśleli, że pyta, czy chcemy zjeść trochę sera."

Turgieniew, słysząc tę anegdotę, roześmiał się serdecznie. Zrozumiał, że opanowanie lokalnego dialektu nie jest takie proste, jak mu się początkowo wydawało. Od tej pory, za każdym razem, gdy próbował mówić po polsku, dodawał z uśmiechem: "Przepraszam, jeśli moje polskie brzmi jak francuski ser."